Proces wyborczy przed wyborami prezydenckimi w USA – debaty w cieniu pandemii. Szanse kandydatów Opracowała: Maria Nowakowska[1], 05.11.2020 r. Tegoroczne wybory prezydenckie są 59. w historii USA. Kampania trwa już półtora roku. Kandydatami na prezydenta Stanów Zjednoczonych Ameryki są Donald Trump z partii
Chodzi nie o prawdę, ale o stworzenie atmosfery uzasadniającej twardy kurs polityki Waszyngtonu wobec Moskwy Sprawy zagraniczne zazwyczaj odgrywają drugorzędną rolę w prezydenckiej kampanii wyborczej w USA. I tak jest również w tym roku, trudno jednak nie zauważyć ich instrumentalnego wykorzystania w realizowaniu doraźnych celów politycznych czy to rządu Stanów Zjednoczonych, czy głównych pretendentów do fotela prezydenckiego – republikanina Donalda Trumpa i demokratki Hillary Clinton. Amerykańsko-rosyjskie stosunki polityczne od kilku lat są napięte. Waszyngton to główny inicjator sankcji nałożonych na Rosję za jej politykę wobec Ukrainy. Również porozumienie obu mocarstw w sprawie Syrii jest kruche i osłabiane wzajemnymi oskarżeniami. Nic więc dziwnego, że rząd amerykański wykorzystuje obecną kampanię wyborczą, by uzasadnić swoją twardą politykę wobec Rosji. Sekretarz stanu John Kerry ostrzega Rosję przed ingerencją w kampanię, choć przyznaje, że Rosja „nie ma zdolności do wpływania na wybory amerykańskie”. Również sekretarz obrony Ash Carter ostrzegł Rosję przed ingerencją w amerykański demokratyczny proces wyborczy. Senator Jeanne Shaheen, demokratka z New Hampshire, zażądała przesłuchań senackiej Komisji Stosunków Międzynarodowych w sprawie zbadania ingerencji Rosji w proces wyborczy w USA. Amerykańskie służby specjalne podały do wiadomości, że badają różne tajne operacje rosyjskie, które mogą świadczyć o próbach wpływania na wynik amerykańskiej kampanii wyborczej. Na razie nie przedstawiono niepodważalnych dowodów ingerencji Rosji w kampanię prezydencką. Ale w tej kampanii chodzi nie o prawdę, lecz o stworzenie atmosfery uzasadniającej twardy kurs Waszyngtonu wobec Moskwy i politykę sankcji. Rosyjski rząd z kolei odrzuca wszystkie oskarżenia o ingerencję w amerykański proces wyborczy i konsekwentnie powtarza, że „zachowuje neutralne stanowisko” wobec pretendentów do fotela prezydenckiego. A jak zachowują się wobec Rosji główni rywale w walce o prezydenturę: Hillary Clinton i Donald Trump? W przeciwieństwie do Trumpa pani Clinton wykazuje większą powściągliwość w ocenie polityki rosyjskiej. Tuż przed ustąpieniem ze stanowiska sekretarza stanu w 2012 r. zalecała prezydentowi Obamie prowadzenie wobec Rosji twardszej polityki. Jako kandydatka na prezydenta w czasie kampanii wyrażała troskę w związku z możliwością ingerencji Rosji w wybory, ale nie przytoczyła żadnych dowodów. 5 września wygłosiła w miejscowości Moline w stanie Illinois przemówienie prawie w całości poświęcone zarzutom o ingerencję w amerykańskie wybory prezydenckie. Sugerowała wówczas, że Moskwa widzi w zwycięstwie Donalda Trumpa czynnik osłabiający i destabilizujący Stany Zjednoczone, co ma być korzystne dla Rosji. Jako przykład podała włamanie rosyjskich hakerów w lipcu 2016 r. do skrzynki pocztowej Komitetu Krajowego Partii Demokratycznej. Trump zaapelował wówczas do Rosjan o ujawnienie zawartości skrzynki: „Rosjo, jeśli mnie słuchasz, mam nadzieję, że jesteś w stanie znaleźć 30 tys. mejli, których brakuje”. Riposta zdegustowanej tym apelem Hillary Clinton była zdecydowana: „Nigdy dotąd nie mieliśmy kandydata głównej partii, który zachęcał Rosjan do włamywania się do naszych skrzynek (…). Chcę, aby każdy demokrata, republikanin czy niezależny zrozumiał, jakie stanowi to zagrożenie”. Kiedy dziennikarz zapytał panią Clinton, czy działania Rosji oznaczają wojnę cybernetyczną, odpowiedziała: „Nie lubię używać słowa wojna”. W trakcie kampanii Hillary Clinton podkreślała, że zagraniczni wrogowie Stanów Zjednoczonych, którzy mają nadzieję, że Trump zwycięży, chcą doprowadzić do osłabienia Ameryki. Kilka godzin po spotkaniu Obamy z Putinem, w czasie konferencji G-20 w Hangzhou w Chinach, skrytykowała prezydenta Rosji za włamanie hakerów do skrzynki Komitetu Krajowego Partii Demokratycznej. Obciążyła również Rosję i Iran winą za odmowę wywarcia presji na prezydenta Asada w celu rozwiązania konfliktu w Syrii. Ostro krytykowała też Trumpa za jego, a także jego doradców i członków sztabu wyborczego, związki z Rosją i rosyjskim biznesem. Chodziło jej o Paula Manaforta i Cartera Page’a. „New York Times” podał, że Manafort, szef sztabu wyborczego Trumpa, mógł otrzymać 12,7 mln dol. w gotówce za doradzanie prorosyjskiemu prezydentowi Ukrainy Wiktorowi Janukowyczowi, czemu Manafort stanowczo zaprzecza. Natomiast Page, doradca Trumpa ds. międzynarodowych, przez kilka lat pracował dla Gazpromu. Sam Trump kilkakrotnie wypowiadał się pozytywnie o Putinie. Wyrażał uznanie dla jego silnego przywództwa (strong leadership) i ważnego miejsca rosyjskiego prezydenta w międzynarodowej dyplomacji. W 2014 r. twierdził, że rozmawiał „pośrednio i bezpośrednio” z Putinem, który nie szczędził mu uprzejmości. W 2007 r. Trump chwalił publicznie Putina za to, że „odbudował kraj” i że „dobrze wykonuje swoją robotę, znacznie lepiej niż nasz Bush” (prezydent George W. Bush – „Putin – powiedział – sprawuje bardzo silną kontrolę nad krajem, nawet jeżeli jest to sprzeczne z zasadami demokracji amerykańskiej”. Trump twierdzi, że Putin to polityk, z którym może bardzo dobrze współdziałać (would get along very well). W trakcie kampanii wyborczej sugerował, że może uznać rosyjskie roszczenia do Krymu i zrezygnować z sankcji wobec Rosji. „Mieszkańcy Krymu z tego, co słyszałem – mówił w lipcu 2016 r. – wolą raczej być z Rosją niż tam, gdzie byli poprzednio… Ukraina jest w stanie chaosu”. Trump wyrażał również wątpliwość, czy NATO powinno pomóc Estonii, jeżeli zostanie zaatakowana przez Rosję. Wszak – jak się wyraził – „to tylko przedmieście Sankt Petersburga”. Donald Trump jako biznesmen utrzymywał od 1988 r. kontakty biznesowe z Rosją. W 2013 r. organizował w Moskwie konkurs Miss Universe. Promował wódkę Trump Super Premium. Rosjanie współfinansowali niektóre jego inwestycje, w Toronto oraz hotele na Manhattanie. Jako kandydatowi na prezydenta niezręcznie mu się przyznawać do kontaktów gospodarczych z Rosją. Dlatego 26 lipca 2016 r. napisał na Twitterze: „Ogłaszam oficjalnie: nie prowadzę żadnych interesów w Rosji”. Zaprzecza również, jakoby był „kandydatem Rosji” w wyborach prezydenckich. Autor jest profesorem w Akademii Finansów i Biznesu Vistula, byłym posłem na Sejm (1993-2001) i byłym marszałkiem Senatu (2001-2005) Podobne wpisy Napisz komentarz Strona internetowa korzysta z plików cookie w celu gromadzenia informacji związanych z korzystaniem z serwisu. Szczegółowe informacje znajdziesz w polityce Czytaj więcejRzeczpospolita Polska wszelką obcą ingerencję w polski proces wyborczy uznaje za akt wrogi wobec państwa polskiego i będzie ją zdecydowanie zwalczać – głosi uchwała przyjęta w czwartek przez Sejm. Tekst powstał z inicjatywy posłów PiS Za przygotowaną przez posłów PiS uchwała „ws. sprawie obcej ingerencji w proces wyborczy w Polsce” głosowało 234 posłów, przeciw było
Wyniki wyborów w USA. Donald Trump vs Joe Biden. Relacja na żywo We wtorkowych wyborach prezydenckich Amerykanie decydowali, czy Donald Trump pozostanie na kolejną kadencję, czy zastąpi go kandydat Demokratów Joe Biden. Do zwycięstwa potrzeba co najmniej 270 głosów elektorskich. Wstępna frekwencja wyborcza to 67 proc. – najwyższa od 1900 roku. Zapraszamy do śledzenia naszej relacji na żywo z wyborów w USA. Republikanie zapewniają: Donald Trump w razie porażki pokojowo przekaże władzę Lider republikańskiej większości w Senacie Mitch McConnell powiedział w piątek, że uważa, iż w USA nastąpi pokojowe przekazanie władzy, jeśli prezydent USA Donald Trump nie uzyska reelekcji. – Mieliśmy pokojowe przekazania władzy od 1792 roku, co cztery lata przechodziliśmy do nowej administracji – stwierdził Republikanin. Sensacyjny zwrot w USA. Przez wiele tygodni możemy nie poznać zwycięzcy! Jeszcze w środę rano wydawało się, że Donald Trump może być spokojny o reelekcję. Miliarder był tak pewny swego, że nawet nie czekał na ostateczne wyniki głosowania i jeszcze w nocy ogłosił swoje zwycięstwo. W ciągu dnia jednak, w miarę, jak zliczano głosy w kolejnych stanach, nastąpił zaskakujący zwrot i karta zaczęła się od niego odwracać. Obecnie wszystko wskazuje na to, że wynik wyborów będzie ważyć się do samego końca. A to może być dopiero początek wielotygodniowej batalii. Awantura w Białym Domu. Trump zaatakował dziennikarzy Prezydent USA Donald Trump powiedział podczas konferencji prasowej poświęconej wynikom wyborów, że głosowanie to przyniosło sukces Republikanom, a stało się tak dzięki jego zaangażowaniu. – Moja popularność pomogła wygrać trudne wyścigi – stwierdził. Zaatakował przy tym dziennikarzy i przypisał mediom nakręcanie agresji. Trump zmienił zdanie. Oskarża Putina o ingerencję w wybory Amerykański prezydent w wywiadzie dla CBS News powiedział, że Władimir Putin jest osobiście odpowiedzialny za rosyjską ingerencję w amerykańskie wybory prezydenckie w 2016 roku - informuje agencja Reuters. Donald Trump uściślił, że przyjmuje wnioski szefa amerykańskiego wywiadu Dana Coatsa, według którego Rosja cały czas stanowi zagrożenie dla wyborów w USA. USA: Rosjanie oskarżeni o ingerencję w amerykańskie wybory Wielka ława przysięgłych (ang. grand jury) postawiła w piątek w stan oskarżenia 13 Rosjan oraz trzy rosyjskie podmioty w związku z ingerencją w wybory prezydenckie w 2016 roku - poinformowała federalna agencja śledcza Office of Special Counsel (OSC). Kto głosował na Trumpa? Kobiety, młodzi i mniejszości z tak zwanej koalicji Obamy nie stawili się do urn, by zagłosować na Hillary Clinton równie licznie, jak niegdyś na Baracka Obamę. Wygrali biali wyborcy Donalda Trumpa, którzy chcą wstrząsnąć systemem – ocenia ekspertka Amy Walter. Nie odnotowano też masowego poparcia przez kobiety dla Clinton. Hillary Clinton przerywa milczenie! Co powiedziała? – Mam nadzieję, że Donald Trump będzie prezydentem, który odniesie sukces dla wszystkich Amerykanów – tak skomentowała swoją porażkę w wyborach prezydenckich w USA kandydatka demokratów, Hillary Clinton. Tuż po ogłoszeniu wyników, Clinton nie powiedziała nic na ten temat, a wszyscy komentatorzy zastanawiali się z czego wynika jej milczenie. Wyniki zdecydowała się omówić dopiero po południu. Z ogromnym, trwającym ponad dwie godziny opóźnieniem. Co się dzieje z Hillary Clinton? Psycholog wyjaśnia Dlaczego Hillary Clinton od razu po ogłoszeniu wyników wyborów nie pokazała się publicznie? Przeżywała porażkę w samotności? A może zbierała siły, by zmierzyć się z tą niełatwą dla siebie sytuacją? Psycholog i psychoterapeuta Jacek Santorski, w rozmowie z opowiada o tym, dlaczego Hillary Clinton od razu nie skomentowała wyniku wyborów. Wygrał Trump, ale Clinton zdobyła więcej głosów Donald Trump wygrał wyścig o fotel prezydenta USA, choć po przeliczeniu 92% głosów to jego rywalka zdobyła poparcie większej liczby Amerykanów. Jednak ze względu na system wyborczy, to Trump cieszy się z wygranej, gdyż uzyskał więcej głosów elektorskich. Podobna sytuacja miała miejsce w 2000 roku, gdy prezydentem został George W. Bush, choć zdobył pół miliona głosów mniej od swojego kontrkandydata - Al'a Gore'a. Waszczykowski o wyborach w USA. Ale wpadka! – Trzeba będzie natychmiast uruchamiać wszystkie kanały – odpowiedział szef polskiego MSZ, Witold Waszczykowski w programie „Jeden na jeden" w TVN24, czy w otoczeniu Trumpa byli przedstawiciele Polski. Tę wypowiedź ministra, która jest przyznaniem się, że nasza dyplomacja najwyraźniej nie była przygotowana na wygraną Trumpa, skomentowali dla Fakt24 byli ministrowie spraw zagranicznych, nie szczędząc Waszczykowskiemu krytyki. Patriotyzm po polsku. Oglądaj 'Burzę polityczną' Zmiany za oceanem i zmiany w Polsce! Co dla Polaków oznacza prezydentura Donalda Trumpa? Czym jest dziś dla nas patriotyzm i Święto Niepodległości? Między innymi o tym w najbliższej "Burzy politycznej". Gościem programu będzie wicemarszałek Senatu - Adam Bielan. Zaprasza Agnieszka Burzyńska. Czwartek, - bądźcie z nami na Korwin-Mikke o Trumpie: pomaca panienkę i oszuka na podatkach! Janusz Korwin-Mikke w swoim kontrowersyjnym stylu o nowym amerykańskim prezydencie! Zdaniem lidera partii Wolność, Trump to dla swoich rodaków ktoś znacznie bliższy niż Hillary Clinton. - Donald Trump jest normalnym człowiekiem - panienkę pomaca, na podatkach oszuka - mówi Faktowi24 Korwin-Mikke. Co o wygranej Donalda Trumpa sądzą inni politycy i publicyści? Komentują dla nas: Barbara Nowacka, Adrian Zandberg i Tomasz Terlikowski. Gdzie wyprowadzą się gwiazdy po wygranej Trumpa? Donald Trump został 45. prezydentem Stanów Zjednoczonych. Ta informacja mocno zmartwiła wiele gwiazd, które otwarcie popierały kandydaturę Hillary Clinton. Mało tego, amerykańscy artyści chcąc zaznaczyć swoją niechęć do Trumpa, zapowiedziały, że wyjadą z USA, jeśli wygra wybory. Gdzie przeprowadzi się Barbra Streisand czy Amy Schumer? Euforia znanego neonazisty. Niech Bóg błogosławi Donaldowi Trumpowi! David Duke, były lider Ku Klux Klanu – rasistowskiej organizacji działającej w Stanach Zjednoczonych, pogratulował za pośrednictwem swojego profilu na Twitterze wygranej Donaldowi Trumpowi. Wcześniej Duke komentował, że głos na kandydata republikanów jest obowiązkiem każdego białego Amerykanina. Zwycięstwo Trumpa. Co to oznacza w dłuższej perspektywie? Obywatele Stanów Zjednoczonych wybrali nowego prezydenta. Baracka Obamę zastąpi Donald Trump, który w brutalnej walce pokonał kandydatkę demokratów Hilary Clinton. Jakim prezydentem będzie biznesmen? Tak naprawdę trudno powiedzieć. Nie do końca wiadomo, jaki program będzie realizował Donald Trump. Co jego zwycięstwo oznacza dla gospodarki światowej? Analitycy oceniają. Wszystkie tajemnice prezydentów USA Jeden był barmanem, drugi widział UFO, a jeszcze innego oskarżano o bycie alfonsem. Prezydenci Stanów Zjednoczonych mieli swoje tajemnice. Wybory w USA 2016 to dobra okazja, by o nich opowiedzieć. Obecnie uwaga wszystkich skupia się na Hillary Clinton i Donaldzie Trumpie. Warto jednak przypomnieć, kto wcześniej rezydował w Białym Domu. Wybory w USA . Polscy komentatorzy szaleją na Twitterze Mamy już pewność, że nowym, 45. prezydentem USA został miliarder Donald Trump. Kontrowersyjny kandydat zdołał przekonać do siebie większość wyborców i to właśnie on zastąpi w Białym Domu Baracka Obamę. Na wydarzenia gorącej wyborczej nocy z 8 na 9 listopada błyskawicznie reaguje internet. Co o decyzji Amerykanów sądzą politycy i komentatorzy? Wybory w USA. Donald Trump prezydentem. Rozpacz w sztabie Clinton To koniec jednej z najbardziej brutalnych kampanii wyborczych w historii USA. Stany Zjednoczone mają nowego prezydenta. W pełnym emocji wyścigu do Białego Domu kandydat republikanów Donald Trump pokonał Hillary Clinton. Prezydent-elekt odniósł zwycięstwo w większości kluczowych stanów. Na wieść o zwycięstwie Trump podziękował swojej rywalce i zapewnił, że będzie prezydentem wszystkich Amerykanów. Tu zamieszka prezydent USA, ale przepych! Tu zamieszka prezydent USA! Biały Dom kojarzy się wszystkim z wielką polityką. Nie wszyscy wiedzą jednak, jak wygląda w środku i jak się w nim mieszka. Zobacz wyjątkowe wnętrza najbardziej znanego domu świata. USA. Dobry przykład demokracji Niezależnie od poglądów, każdy Amerykanin, który wziął udział w wyborach może liczyć na darmową kawę oraz pączka. Duże ogólnokrajowe firmy, jak i małe restauracje i sklepy mają w swojej ofercie bezpłatne produkty i usługi, dla wszystkich głosujących. Wystarczy jedynie wziąć naklejkę z lokalu wyborczego. USA. Strzelania w pobliżu lokalu wyborczego! Są ofiary Z ostatniej chwili! W Azusa, Kalifornii, w okolicy lokalu wyborczego doszło do ostrej strzelaniny. Jedna osoba nie żyje, a co najmniej dwie zostały ranne. Policji nie udało się jak na razie ująć uzbrojonego napastnika. Nie wiadomo również, czy strzelanina miała jakiś związek z wyborami prezydenckimi. Wybory w USA. Możliwy atak hakerów? Eksperci do spraw bezpieczeństwa cybernetycznego informują - Amerykański system oddawania głosów ma słabe punkty, które, choć wydaje się to mało prawdopodobne, mogą zostać wykorzystane przez hakerów do zmanipulowania wyników wyborów prezydenckich. Czy wybory w Stanach Zjednoczonych są naprawdę zagrożone ? Na kogo głosował były prezydent George W. Bush? Wbrew temu, co twierdził znany amerykański publicysta Rush Limbaugh,były prezydent USA George W. Bush wraz z żoną nie zagłosowali w we wtorkowych wyborach ani na Donalda Trumpa, ani na Hillary Clinton. Taką informację podał rzecznik byłego prezydenta. Czy brak wsparcia Georga W. Busha zmieni wynik wyborów? Gdyby u nas tak robiono wybory jak w USA, Duda by nie wygrał... Dlaczego wyniki wyborów w USA budzą takie kontrowersje. W środę będzie wiadomo , kto wygrał wybory w USA 2016. 45. prezydentem USA zostanie Demokratka Hillary Clinton (69 l.) lub Republikanin Donald Trump (70 l.). Najpotężniejszy człowiek świata będzie wyłoniony za pomocą systemu, który ma ponad 200 lat i różni się znacznie od naszego. Na czym on polega? Koniecznie to przeczytajcie. Najciekawsze w tym jest to, że gdyby podobny system obowiązywał w Polsce, w maju 2015 r. prezydentem zostałby Bronisław Komorowski (64 l.)! Przerażająca wizja Terlikowskiego po wygranej Clinton Wyniki wyborów w USA zaprzątają dziś głowę ekonomistów, politologów, futurologów i wszelkiej maści komentatorów. Jeśli okaże się, że wybory w USA wygrał Donald Trump, będzie to ponoć zły sygnał dla giełd i rządów wielu zachodnich krajów, które zostaną zmuszone do zmiany wektorów w polityce zagranicznej. Jeśli potwierdzi się, że wygrała Hillary Clinton, wielu ludzi prawicy uzna to za fatalny sygnał dla świata. Wśród tych, którzy śledzą wybory prezydenckie w USA jest Tomasz Terlikowski, czyli znany z prowadzenia antyaborcyjnych krucjat dziennikarz. W jego ocenie wygrana Clinton oznaczać będzie jedno: więcej zabijania dzieci... Pierwsze wyniki wyborów w USA. Wiadomo, kto wygrywa Wyniki wyborów w USA to dziś temat numer jeden. Wybory w USA 2016 elektryzują światową opinię publiczną. Wszyscy chcą wiedzieć, czy zwycięzcą wyborów jest: Hillary Clinton, czy też Donald Trump. Kto wygrał wybory? To jeszcze nie jest przesądzone . Ale pierwsze wyniki wyborów na prezydenta USA dają przewagę Hillary Clinton. Donald Trump depcze jej jednak po piętach. Czy Trump wygra? Zdrady i seksizm to w Białym Domu norma Kampania wyborcza Donalda Trumpa upłynęła pod znakiem seksistowskich wypowiedzi i skandalu związanego z molestowaniem. Kandydat na prezydenta USA z ramienia Republikanów był oskarżany o takie zachowanie przez wiele kobiet. Jak się okazuje, nie tylko Donald Trump ma na swoim koncie takie afery. Życie seksualne w Białym Domu przez lata było owiane licznymi skandalami. O romanse podejrzewano do tej pory 20 z 43 prezydentów USA. O jednym z nich mówiono nawet, że miał romans z mężczyzną! Przewidywał triumf Trumpa 5 lat temu. Mówił o strasznym mordzie Emerytowany strażak Mark Taylor to samozwańczy jasnowidz. Niektóre media wierzą, że ma nadprzyrodzone umiejętności, gdyż już w 2011 roku przewidział, że Donald Trump będzie ubiegał się o fotel prezydenta USA. Mało tego, Taylor uważa, że Trump te wybory wygra. 5 lat temu podczas oglądania telewizyjnego wywiadu z Donaldem Trumpem, do strażaka rzekomo przemówił Bóg. Co mu powiedział? Według wizji Taylora, Trump nie tylko zostanie prezydentem, ale pokona też swych wrogów... fizycznie. Jego przeciwnicy poniosą ponoć śmierć. Rozebrały się przy urnie! Zrobiły to przy wszystkich Wybory prezydenckie w USA już trwają. Przed lokalami wyborczymi ustawiają się kolejki chętnych do oddania głosów na swoich kandydatów. Nie wszędzie jednak wybory przebiegają spokojnie. W jednym z lokali wyborczych w Nowym Jorku miał miejsce protest. Dwie kobiety wtargnęły topless do budynku, wykrzykując hasła przeciwko Donaldowi Trumpowi. Zostały aresztowane.
Study with Quizlet and memorize flashcards containing terms like uczestnictwo polityczne, inaczej, formy uczestnictwa politycznego obywateli, uczestnictwo polityczne, partycypacja polityczna and more. W tych wyborach prezydenckich stawka jest wyjątkowo wysoka, a napięcie już dawno sięgnęło zenitu Według wielu Amerykanów te wybory zdecydują nie tylko o losach ich kraju, ale i o globalnej pozycji Stanów Zjednoczonych. Zwolennicy Bidena mają nadzieję, że po jego wygranej USA zrehabilitują się w oczach społeczności międzynarodowej Demokraci mają jednak sporą traumę po niespodziewanej – przez nich – przegranej w 2016 roku Republikanie stoją twardo za Trumpem i straszą, że jeśli ten przegra, Ameryka pogrąży się w totalnym chaosie Więcej takich historii znajdziesz na stronie głównej Donald Trump walczący o reelekcję oraz Joe Biden, człowiek, który chce sprawić, by były biznesmen i gwiazda reality show, zakończył swoją burzliwą, obfitującą w skandale karierę polityczną po czterech latach, już w tym momencie walczą ze sobą o głosy Amerykanów. Wybory odbędą się 3 listopada, ale w niektórych stanach głosowanie korespondencyjne już wystartowało. Na niecały miesiąc przed wyborami Trump jest odizolowany w Białym Domu z powodu koronawirusa, którym zarażonych jest też kilkunastu jego współpracowników, w tym rzecznik prasowa oraz najbliżsi doradcy oraz pracownicy spoza administracji zatrudnieni w Białym Domu. Według wyliczeń amerykańskiej prasy to łącznie ok. 30 osób. Demokraci mają traumę po poprzednich wyborach W sondażach Joe Biden ma od miesięcy przewagę nad Trumpem. Nawet o kilka punktów procentowych większą niż miała na tym etapie Hillary Clinton. Pamiętajmy, że w drodze do Białego Domu kluczowe są wygrane w tzw. swing states. W tym roku za decydujące o prezydenturze uznaje się Florydę, Michigan, Ohio, Wisconsin i Pensylwanię. We wszystkich tych stanach lekkim faworytem bukmacherów oraz większości sondaży jest Joe Biden. Mimo to demokraci nie otwierają szampana i wcale nie są przekonani, że wygraną mają w kieszeni. Wybory z 2016 roku wciąż pozostają dla nich traumą. Pokazały, że można wystawić kandydatkę z ogromnym doświadczeniem i zapleczem politycznym, wygrywać w sondażach, zdobyć więcej głosów obywateli, a mimo to przegrać wybory (przypomnijmy, że Clinton – choć zdobyła o 2,9 mln głosów więcej niż Trump, to przegrała starcie o głosy elektorskie, a system wyborczy w USA powoduje, że to one są najważniejsze; demokratka zdobyła 227 głosów elektorów, a Trump 304). Czytaj także w BUSINESS INSIDER Ta kampania i te wybory są wyjątkowe z kilku powodów. Po pierwsze: cały świat, w tym Stany Zjednoczone, walczy z epidemią, która zdarza się raz na sto lat. W dodatku jednym z zakażonych – na miesiąc przed wyborami – okazał się prezydent ubiegający się o reelekcję. Prezydent, który od miesięcy bagatelizował fatalną sytuację swojego kraju i robił wszystko, by w kampanii ten niewygodny dla siebie temat zamieść pod dywan, został zarażony, a następnie trafił na trzy dni do szpitala. Epidemia, ponad 200 tysięcy zgonów w USA i porażki w walce z koronawirusem stały się znów tematem numerem jeden. Zaplanowane wcześniej aktywności Trumpa zostały wstrzymane, a na kampanijny szlak został rzucony wiceprezydent Mike Pence. Nie wiadomo, czy Donald Trump w kolejnych tygodniach pojawi się na tak uwielbianych przez niego wiecach. Ponadto druga debata prezydencka między Donaldem Trumpem i Joe Bidenem, pierwotnie zaplanowana na 15 października, została odwołana. Cała kampania odbiega od tego, do czego przyzwyczajeni są Amerykanie. Rywal Trumpa – Joe Biden – przez wiele miesięcy prowadził ją głównie online, za co był non stop atakowany przez republikanów. Udzielał wywiadów, kontaktował się z wyborcami i współpracownikami ze swojego domu, ale nie organizował wieców, a teraz – jeśli spotyka się z wyborcami – to nadal w reżimie sanitarnym, w niewielkich grupach, z zachowaniem fizycznej odległości i zawsze w maskach. | Alex Wong / Staff / Getty Images | Drew Angerer / Staff / Getty Images To duży kontrast w porównaniu do wieców Donalda Trumpa, które były (do momentu, w którym Trump je organizował) liczne. Ale i republikanie zmienili nieco podejście w ostatnim czasie. Jeszcze w połowie września jeden z wieców został zorganizowany w zamkniętej hali, ale ostatnio obywały się one głównie na powietrzu. | Stephen Maturen / Stringer / Getty Images Prezydenckie kampanie wyborcze w USA zazwyczaj wyglądają inaczej – obaj kandydaci organizują wielkie wiece, będące prawdziwymi politycznymi spektaklami. Spotykają się z ludźmi, pozują do zdjęć, ściskają wyciągnięte dłonie i tulą dzieci, z którymi na spotkania przychodzą wyborcy. Ich wolontariusze w tym czasie chodzą od domu do domu, pukając w drzwi potencjalnych wyborców i namawiają ich do oddania głosów na swojego kandydata. Epidemia to znacząco ograniczyła. Republikanie przeciw Trumpowi Kolejna kwestia, która odróżnia te wybory od innych, to fakt, że Donald Trump nie walczy w nich jedynie z przeciwnikami z drugiej strony politycznej barykady. Kampanię przeciw jego reelekcji prowadzi też grupa republikanów, która już w poprzednich wyborach nie wyobrażała sobie Trumpa na stanowisku prezydenta. Wymierzona w niego kampania ich autorstwa jest zacięta, intensywna, ostra. Jedną z najbardziej rozpoznawalnych – choć nie jedyną – grupą republikańskich przeciwników reelekcji jest Project Lincoln. Ta grupa, złożona z dyrektora kampanii wyborczej George Busha oraz specjalisty od komunikacji i PR-u, który pracował z Arnoldem Schwarzeneggerem i Johnem McCainem, masowo wręcz tworzy negatywne reklamy uderzające w Trumpa, przedstawiające jego prezydenturę jako całkowitą porażkę, a jego samego jako człowieka słabego, nieuczciwego, skorumpowanego, niegodnego najwyższego stanowiska kraju. Republikanie z Projektu Lincoln wydają się nie mieć żadnych zahamowań i w przeciwieństwie do oficjalnej kampanii prowadzonej przez sztab Bidena, nie są ograniczeni żadnym decorum. Krytykują, punktują, a czasem kpią, jak tutaj: "To będzie oszustwo, jakiego nie widzieliście" W tym roku na większą skalę niż zwykle Amerykanie dostają też możliwość oddania głosu korespondencyjnie – po otrzymaniu karty do głosowania mogą wysłać ją przed 3 listopada pocztą lub oddać w specjalnych punktach. Oczywiście mają też możliwość oddania głosu tradycyjnie w lokalach wyborczych 3 listopada. Zasady głosowania różnią się w poszczególnych stanach. W wielu głos można oddać wcześnie, przed oficjalnym i ostatecznym dniem wyborów. W tym roku jest to o tyle ważne, że jest to forma pozwalająca na udział w wyborach osobom z grup ryzyka i wszystkim tym, które chcą zminimalizować ryzyko zarażenia się wirusem. | Caroline Brehman / Getty Images Jednak rozszerzenie możliwości oddania głosu korespondencyjnie zdecydowanie nie podoba się Donaldowi Trumpowi. Od wielu miesięcy twierdzi on, że takie głosowanie w większej skali zwiększa ryzyko manipulacji i sfałszowania wyników wyborów. Więcej – prezydent walczący o reelekcję uważa, że tegoroczne wybory będą najbardziej skorumpowanymi w amerykańskiej historii. Nie chce zapewnić, że gdyby je przegrał, uzna ten wynik i pozwoli na spokojne przekazanie władzy swojemu politycznemu konkurentowi. "To będzie oszustwo na skalę, jakiej nigdy nie widzieliście", "To będzie najbrudniejsza walka ze wszystkich", "Szykuje się wyborcza porażka naszych czasów. Karty do głosowania wysyłane pocztą doprowadzą do tego, że wybory będą sfałszowane", "Miliony kart do głosowania (wysyłanych pocztą) zostanie wydrukowanych przez obce kraje. To będzie skandal naszych czasów" – to tylko kilka wypowiedzi z ostatnich tygodni i miesięcy, które wygłosił lub opublikował na Twitterze Donald Trump. Podczas pierwszej debaty prezydenckiej, zapytany o to, czy zaakceptuje rezultat wyborów niezależnie od tego, kto je wygra, nie potrafił tego zagwarantować. Komentatorzy za oceanem, zastanawiają się, czy faktycznie chce w Sądzie Najwyższym powalczyć o wynik w sytuacji, gdy dostanie mniej głosów, czy jedynie wysyła sygnały o niemal pewnym oszustwie, by po ewentualnej przegranej móc przekonywać własnych wyborców, że odniósł porażkę wyłącznie dlatego, że cały proces był nieuczciwy. W takiej oto atmosferze odbędą się te wybory. Donald Trump robi wiele, by zasiać niepewność co do samego głosowania oraz jego wyniku, czym dodatkowo podgrzewa i tak rozgrzaną do granic możliwości atmosferę. Namawia np. swoich zwolenników, by w dniu wyborów wystąpili w roli samozwańczych obserwatorów i mieli oko na to, co dzieje się w lokalach wyborczych. "Zachęcam ich, by szli do lokali i obserwowali bardzo uważnie. Nalegam, by to robili" – powiedział prezydent w czasie debaty, zapytany przez prowadzącego, czy namówi popierających go ludzi to tego, by zachowali spokój na czas oddawania i liczenia głosów i nie prowokowali zamieszek. I tu warto spojrzeć na kontekst, w jakim padła ta wypowiedź. W latach 80. sąd zakazał sięgania po metody onieśmielania czy zastraszania wyborców, w tym angażowania obserwatorów mających przy sobie broń. Wydał z tej okazji specjalny dekret po tym, jak z inicjatywy republikanów do takiej sytuacji doszło w stanie New Jersey podczas wyborów na gubernatora stanu. Jednak ów dekret utracił moc dwa lata temu i w 2020 r. żadna ze stron nie musi się już do niego stosować. Stany Zjednoczone – jak wiele krajów demokratycznych – akceptują oczywiście obserwatorów wyborów, tę kwestię regulują odpowiednie przepisy, różniące się nieco w zależności od stanu. Mało tego, w dniu wyborów zwolennicy obu kandydatów mogą przebywać przed lokalami wyborczymi z transparentami czy banerami – jak blisko i jakie aktywności są dopuszczalne, to też regulują stanowe przepisy. Gdy oddanie głosu nie jest łatwe, o błędy nietrudno Przy temacie głosowania warto nadmienić, że Amerykańskie procedury wyborcze wcale nie ułatwiają udziału w wyborach. Sposób ich organizacji również, a tu znów trzeba pamiętać, że każdy stan ma własne zasady. Wybory odbywają się zawsze w pierwszy wtorek po pierwszym poniedziałku listopada, zatem każdy, kto chce oddać głos, musi to zrobić przed pracą, po niej lub wziąć z tej okazji urlop. W wielu miejscach długie kolejki przed lokalami to standard. Każdy, kto chce zagłosować, musi się uprzednio zarejestrować, nie można po prostu pojawić się w lokalu i zażądać karty do głosowania (rejestracji wymagają wszystkie stany oprócz Dakoty Północnej). Czas na zarejestrowanie różni się w zależności od stanu – w niektórych można to zrobić najpóźniej na miesiąc przed wyborami, w innych najpóźniej na 15 dni przed. | Joe Raedle / Getty Images Różne są też zasady głosowania korespondencyjnego i tutaj dochodzimy do sedna sprawy – ponieważ system jest skomplikowany, a nawet mały błąd popełniony na którymś etapie procedury (zamawiania karty do głosowania, wypełniania jej, dotrzymania terminów, oddania) może sprawić, że część głosów zostanie odrzucona z powodów formalnych – a więc nie wszystkie zostaną policzone i uznane za ważne – może to nasilić protesty. Przerabialiśmy to w Polsce przy wyborach czerwcowych, w których Polacy również mogli głosować korespondencyjnie. Przy tak ogromnym przedsięwzięciu, jakim są wybory, zdarzają się pomyłki i błędy, które wcale nie muszą świadczyć o złych intencjach czy wręcz celowej próbie ich zafałszowania. Ale jeśli się przytrafią, to można je wykorzystać do walki politycznej lub do głoszenia teorii o oszustwie wyborczym. W Stanach Zjednoczonych od lat obywatele mają możliwość głosowania korespondencyjnego, to długa tradycja sięgająca wojny secesyjnej. W tym roku – z powodu epidemii – takie głosowanie odbywa się na znacznie większą skalę | Mario Tama / Getty Images Z głosowaniem korespondencyjnym wiąże się też jeszcze jedna – kluczowa kwestia – Amerykanie nie poznają wyniku starcia Trump-Biden w dniu wyborów. Z powodów wspomnianych wyżej – w różnych stanach obowiązują różne zasady oddawania głosów i ich liczenia. Na Florydzie na przykład – kluczowym stanie, jeśli chodzi o wynik – tamtejsze prawo daje lokalnym urzędnikom organizującym wybory kilka dni na policzenie głosów i poinformowanie o wyniku oraz ewentualne wyjaśnienie wątpliwości wyborców. Ostateczne wyniki Floryda musi znać maksymalnie 12. dnia po wyborach. Bardzo mało prawdopodobne jest jednak, by temu stanowi liczenie głosów zajęło aż tak długo, władze zapewniają, że zrobią to sprawnie i żadnych opóźnień nie będzie. Tamtejsze prawo zezwala na rozpoczęcie liczenia głosów korespondencyjnych jeszcze przed dniem wyborów i zapewne tak się stanie, ale trzeba wziąć pod uwagę, że ponad 5 milionów mieszkańców tego stanu zgłosiło chęć głosowania na odległość. Do wariantu, w którym wyniki wyborów nie są znane 3 listopada, przygotowują się stacje telewizyjne i sztaby kandydatów, ale amerykańscy wyborcy nie są do takiej sytuacji przyzwyczajeni. Jeśli wygra Donald Trump, nie nastąpi nic niestandardowego – Joe Biden zapowiedział, że uzna wynik wyborów. Jeśli jednak Trump przegra, okres po wyborach aż do stycznia 2021 roku, gdy zaprzysiężony powinien być nowy mieszkaniec Białego Domu, może być bardzo gorący.Głosami 234 posłanek i posłów PiS Sejm przyjął uchwałę PiS w sprawie „obcej ingerencji w proces wyborczy w Polsce”. 175 osób było przeciwko, 10 osób (w tym 9 z Konfederacji) wstrzymało się od głosu.Donald Trump mówi o pandemii lekceważąco i twierdzi, że Biden proponuje lockdown. Na zdjęciach z wieców prezydenta widać, że wielu ludzi ignoruje zalecenia, żeby nosić maseczki i zachowywać dystans. „Nawet 30 tys. zakażeń koronawirusem i ponad 700 zgonów mogło być efektem organizowanych od czerwca wieców Donalda Trumpa przed wyborami” – twierdzą ekonomiści z Uniwersytetu Stanforda w opublikowanym w piątek raporcie. Wniosek opierają na porównaniu zachorowalności na covid-19 w regionach, gdzie odbyło się 18 takich wieców z udziałem tysięcy ludzi, z sytuacją w innych częściach USA. Na spotkaniach z prezydentem większość jego zwolenników nie nosi maseczek i nie zachowuje zalecanego dystansu. A – jak ostrzegają lekarze – ryzyko infekcji wzrasta w tłumie, który w dodatku wznosi okrzyki i skanduje hasła. Czytaj też: Demokraci mają szansę odbić Kongres republikanom Wybory, Trump i pandemia Niektórzy komentatorzy wątpią, czy ustalenia autorów raportu są w pełni wiarygodne, podważając jego metodologię. Ale inni, np. epidemiolożka z Boston University Eleanor Murray, uznają ją za prawidłową. Jeżeli można się spierać o podane liczby, to zdrowy rozsądek podpowiada, że masowe zgromadzenia, zwłaszcza we wnętrzach, stanowią zagrożenie dla zdrowia uczestników. Trzy spośród wspomnianych 18 wieców odbyły się w zamkniętych pomieszczeniach. Biały Dom informuje, że przybywającym na nie ludziom mierzy się temperaturę, dostarcza środki do odkażania dłoni, rozdaje się maseczki i zaleca je zakładać. Na zdjęciach z wieców widać jednak, że większość to ignoruje. Trump upiera się, by kontynuować spotkania z tysiącami ludzi, ponieważ uważa to za najlepszy sposób mobilizacji fanów. W sondażach zdecydowanie prowadzi demokratyczny kandydat Joe Biden, ale jego przewaga nieco zmniejszyła się ostatnio w dwóch ważnych swingujących stanach: na Florydzie i w Pensylwanii. Dlatego prezydent i popierający go republikanie nie wahają się narażać zdrowia: swojego i elektoratu. Trump konsekwentnie mówi o pandemii lekceważąco i twierdzi, że Biden proponuje lockdown, który doprowadziłby do ponownej zapaści gospodarki. Ta zaś odbiła się od dna po tym, jak na wiosnę w związku z restrykcjami PKB spadł drastycznie, a bezrobocie wzrosło do 20 proc. (dziś wynosi ok. 10 proc.). Czytaj też: Trump czy Biden? O wyborach przesądzi poczta U Bidena dystans Obóz prezydenta stara się odwrócić uwagę Amerykanów od pandemii i skierować ją na gospodarkę. Jego syn Donald Trump Jr. oświadczył niedawno, że „liczba zgonów na covid to prawie nic”. Tymczasem liczba zakażeń od początku zarazy przekroczyła 9 mln, a zgonów sięgnęła 230 tys. – czterokrotnie więcej niż liczba Amerykanów poległych w wojnie wietnamskiej. W dodatku liczby te wzrastają w ostatnich tygodniach, więc pandemia i tak zdominowała kampanię. Eksperci ostrzegają, że infekcji będzie przybywać w miarę ochładzania się temperatury na jesień i w zimie, częściowo dlatego, że więcej ludzi będzie się spotykać w pomieszczeniach zamkniętych. Biden na wszystkich swych spotkaniach z wyborcami poświęca temu tematowi najwięcej czasu. Eventy z jego udziałem mają skromniejszą oprawę, organizuje się je dla mniejszej liczby uczestników, którzy często podjeżdżają tylko samochodami w pobliże trybuny, gdzie przemawia kandydat demokratów, a jeśli stoją, to w maseczkach i zachowując dystans. Wieców Bidena jest generalnie mniej niż Trumpa, chociaż wyborców przekonują także kandydatka na wiceprezydenta Kamala Harris, były prezydent Barack Obama i inni popularni politycy Partii Demokratycznej. Czytaj też: Joe Biden nie może spać spokojnie Atlas kontra Fauci Tymczasem w sprawie pandemii Trump korzysta głównie z rad dr. Scotta Atlasa, który krytykuje ekspertów zalecających lockdown. Kwestionował on także skuteczność masek w zapobieganiu zakażeniom. Jest on zwolennikiem teorii „stadnej odporności”, która głosi, że należy izolować tylko osoby największego ryzyka, jak seniorzy, a reszcie społeczeństwa pozwolić się zakażać, żeby uodporniły się na infekcję. Kilka dni temu Atlas udzielił półgodzinnego wywiadu telewizji Russia Today, specjalizującej się w szerzeniu propagandy Kremla na cały świat, w którym powtórzył swoje poglądy. Kiedy amerykańskie media zwróciły uwagę, że doradca Trumpa dał się wykorzystać Rosji, Atlas przeprosił i oświadczył, że „nie wiedział”, czym jest telewizja RT. Było to humorystyczne tłumaczenie, bo wywiady prominentnych osób są zawczasu przygotowywane przez ich asystentów, a wszyscy wiedzą, że Russia Today to tuba propagandowa Moskwy. Działalność Atlasa ostro skrytykował dr Anthony Fauci, wybitny specjalista od chorób zakaźnych i zdrowia publicznego, który od początku pandemii zaleca przestrzeganie restrykcji. W wywiadzie dla „Washington Post” powiedział, że Atlas – który nie jest epidemiologiem, tylko neuroradiologiem – „nie ma żadnej wiedzy ani doświadczenia” w sprawach, w których radzi prezydentowi, a to, co mówi, „nie ma żadnego sensu”. Fauci, który pracuje w NIH (National Institutes of Health), czyli instytucji rządowej, długo starał się być powściągliwy i nie wyrażać publicznie negatywnych opinii o Trumpie i jego polityce zdrowotnej. Ostatnio jednak nie waha się go krytykować w nieco zawoalowany sposób. Biały Dom nie pozwala mu już występować na oficjalnych briefingach na temat pandemii, a rzecznicy prezydenta atakują go za rzekomo polityczne intencje. Fauci pracował dla sześciu prezydentów z obu partii i zawsze podkreślał, że zależy mu tylko na popularyzacji wiedzy medycznej. Na dalszy plan trumpiści odsunęli także inną czołową specjalistkę w dziedzinie epidemiologii, dr Deborę Birx, gdyż prezydentowi nie podoba się, że podobnie jak Fauci zaleca maksymalną ostrożność, aby hamować rozwój pandemii. Czytaj też: John Kennedy i Donald Trump. Ile ich łączy? - Wygrałem proces wyborczy z Pawłem Kukizem. Argumentacja sądu była miażdżąca - pochwalił się Witold Zembaczyński z KO. Inaczej widzi to lider listy PiS w Opolu. - Sąd zdecydował, że nie zajmie się sprawą, bo nie może jej rozpatrywać w trybie wyborczym - powiedział Interii Paweł Wybory prezydenckie USA, w których Amerykanie wybiorą głowę państwa odbędą się w 2020 roku. Sprawdzamy, co już o nich wiadomo: kiedy dokładnie się odbędą i kto jest kandydatem? Tłumaczymy też zasady wyborów na prezydenta USA i pokazujemy najnowsze sondaże. Z tego artykułu dowiecie się: Kiedy odbędą się wybory prezydenckie w USA 2020? Kiedy poznamy nowego prezydenta USA? Kto jest kandydatem na prezydenta USA? Wybory prezydenckie w USA 2020: data, termin. Kiedy będą wybory prezydenckie w USA?Wybory prezydenckie w USA odbyły się 3 listopada 2020 roku. Na 14 grudnia zaplanowane jest Kolegium Elektorów Stanów Zjednoczonych. Wybory prezydenckie 2020 w USA: WYNIKIAktualne wyniki wyborów podawane przez CNN: Joe Biden - 253 głosy elektorskieDonald Trump - 217 głosów elektorskich Najnowsze informacje dotyczące wyników wyborów w Stanach Zjednoczonych podajemy w aktualizowanym na bieżąco artykule na stronie - prezydenckie 2020 w USA: ZASADY [2020] Prezydent Stanów Zjednoczonych jest wybierany co cztery lata przez Kolegium Elektorów Stanów Zjednoczonych. W trakcie wyborów prezydenckich w USA w głosowaniu powszechnym każdego stanu wybiera się określoną liczbę elektorów, która jest obliczana w na podstawie liczby członków Kongresu. Głosowanie w większości stanów w USA przebiega na zasadzie „Winner takes it all”, czyli zwycięzca w głosowaniu otrzymuje głosy wszystkich elektorów. Nie jest wówczas istotne, jak duża różnica w ilości głosów dzieliła kandydatów – wygrany otrzyma wszystkie głosy elektorskie z danego stanu. Są jednak dwa wyjątki: Nebraska i Maine, gdzie głosy rozkładają się proporcjonalnie, w zależności od wyników wyborów. 3 listopada Amerykanie wybierają elektorów reprezentujących Partię Demokratyczną lub Republikańską. 14 grudnia wybrani zbiorą się i zagłosują zgodnie z wolą wyborców. Wtedy też poznamy oficjalne wyniki wyborów prezydenckich. Zwycięstwo kandydata w stanie nie oznacza, że głosy wszystkich elektorów, będących przedstawicielami stanu automatycznie są przypisane osobie, która w nim zwyciężyła. Są bowiem przypadki tzw. wiarołomnych elektorów, którzy głosują inaczej, niż większość mieszkańców danego stanu. Taka decyzja często wiąże się z karę finansową dla elektora. Warto zaznaczyć też, że nigdy w historii głosy "wiarołomnych" nie przyczyniły się do istotnej zmiany wyników wyborów. Elektorów, tworzących Kolegium Elektorów Stanów Zjednoczonych jest łącznie 538. Do zwycięstwa kandydatowi na prezydenta potrzeba głosów od 270 elektorów. Trump kontra Biden. Jakie programy mają kandydaci na prezydenta USA?Wybory prezydenckie USA 2020: kandydaci [KANDYDACI NA PREZYDENTA USA 2020]W wyborach prezydenckich w USA wystartuje Donald Trump i Joe Biden. Obaj politycy wybrali już swoich potencjalnych zastępców. W przypadku wygranej w wyborach Donaldowi Trumpowi będzie towarzyszył Mike Pence, a Bidenowi - Kamala Trump: sylwetka kandydata na prezydenta USA [WIEK, WZROST, WYKSZTAŁCENIE]Joe Biden: sylwetka kandydata na prezydenta USA [BIOGRAFIA, WIEK, WZROST, WYKSZTAŁCENIE, RODZINA]Prezydent USA 2020: kadencjaKadencja prezydenta USA trwa 4 lata. Po tym okresie głowa państwa Stanów Zjednoczonych może jednokrotnie ubiegać się o reelekcję. Z tej możliwości skorzystał Donald Trump, który od 20 stycznia 2017 pełni funkcję prezydenta USA, a w 2020 roku ponownie wystartował w wyborach. Wybory prezydenckie w USA 2020: wyniki. Jakie są wyniki wyborów prezydenckich? Tłumaczenia w kontekście hasła "proces wyborczy" z polskiego na angielski od Reverso Context: Jednak wspieranie demokracji wykracza daleko poza sam proces wyborczy. Wynik wyborów prezydenckich w USA stoi na ostrzu noża i ostateczna decyzja może należeć do sądów. W wyborach prezydenckich w USA trzeba będzie poczekać na jednoznaczny wynik. Podczas gdy kandydat demokratycznej opozycji Joe Biden jest przekonany o swoim zwycięstwie w obliczu rosnącej przewagi nad Donaldem Trumpem, urzędujący prezydent powtórzył zarzuty oszustwa wyborczego i zapowiedział falę procesów sądowych w kilku stanach USA. Rozpoczynająca się teraz walka na niwie prawa może przynieść korzyści Trumpowi. Fala procesów sądowych W stanie Wisconsin, gdzie wygrał Biden, sztab wyborczy Trumpa domaga się ponownego przeliczenia głosów, a w kilku innych stanach chce zatrzymać trwające liczenie głosów. Oczy skierowane są także na Pensylwanię, gdzie liczone są wszystkie karty do głosowania, które docierają do komisji wyborczych nawet do trzech dni wyborach - pod warunkiem, że zostały wysłane tradycyjną pocztą 3 listopada. Sąd Najwyższy odrzucił pozew przeciwko tej procedurze przed wyborami, ale pozostawił otwartą możliwość zbadania tej sytuacji pod kątem prawnym po wyborach. Jeśli wniosek Trumpa w Sądzie Najwyższym przeciwko przedłużeniu liczenia głosów w Pensylwanii zakończy się sukcesem, prawdopodobnie unieważniłoby to dziesiątki tysięcy głosów przekazanych pocztą. Eksperci uważają, że szczególnie wyborcy Demokratów głosowali drogą pocztową. Również w Michigan, gdzie ogłoszono już zwycięstwo Bidena, oraz w stanie Georgia, Trump chce, aby decyzją sądu zatrzymano liczenie głosów. Jaką rolę odgrywa skład Sądu Najwyższego Zwolennicy Demokratów obawiają się ewentualnej stronniczości Sądu Najwyższego w przypadku ostatecznego rozstrzygnięcia przez niego wyniku wyborów. Od czasu kontrowersyjnego powołania przez Trumpa sędzi konstytucyjnej Amy Coney Barrett, w dziewięcioosobowym kolegium sędziowskim istnieje zdecydowana konserwatywna większość, w stosunku sześciu do trzech. Kandydat Demokratów Joe Biden Nie byłby to pierwszy przypadek w najnowszej historii Stanów Zjednoczonych, kiedy Sąd Najwyższy orzekłby o nowym prezydencie. W 2000 roku republikański sztab wyborczy George'a W. Busha zwrócił się do Sądu Najwyższego po tym, jak jego demokratyczny rywal Al Gore zażądał ponownego przeliczenia głosów w stanie Floryda. Zapobiegając ponownemu przeliczeniu, Sąd Najwyższy skutecznie uczynił Busha prezydentem. Kiedy interweniuje Sąd Najwyższy Zdaniem ekspertów nie ma pewności, czy w wyborach Sąd Najwyższy będzie interweniował - także dlatego, że skierowałoby to całą uwagę na stanowisko polityczne jego sędziów. Profesor prawa Uniwersytetu Iowa Derek Muller wyjaśnia, że procesy sądowe wnoszone przeciwko liczeniu głosów mają szansę powodzenia tylko wtedy, gdy wyniki są bardzo niejednoznaczne. Gdyby wynik wyborów - jak w 2000 roku - ostatecznie zależał od tylko jednego stanu, można się spodziewać „bardzo poważnego postępowania prawnego”. Polityczne pole manewru Donald Trump niekoniecznie musiałby zdać się na sądy, by móc dalej rządzić - istnieje bowiem szereg niepewności politycznych. Manifestacja w Detroit: policzyć każdy głos! Z jednej strony, w przypadku kontrowersyjnych wyników wyborów w poszczególnych stanach, ustawa federalna przyznaje tamtejszym parlamentom stanowym prawo do decydowania o przydziale elektoratu, który ostatecznie wybierze prezydenta. Trump mógłby wywrzeć presję na zdominowane przez Republikanów zgromadzenia parlamentarne w kluczowych stanach Michigan, Pensylwanii i Wisconsin, aby elektorzy głosowali na niego. Z drugiej strony, wszyscy demokratyczni gubernatorzy tych trzech stanów mogliby przekonać elektorów do głosowania na Bidena. W tym przypadku walka o władzę toczyłaby się dalej w Kongresie, chociaż nie jest jasno określone, w jaki sposób Kongres miałby podjąć decyzję w takiej sprawie. Konstytucja Stanów Zjednoczonych w żadnym wypadku nie wymaga, aby członkowie Kolegium Elektorów liczącego 538 członków głosowali zgodnie z wynikami wyborów w ich stanach. Prawdą jest, że nigdy nie zmieniło to wyniku wyborów prezydenckich: między 1796 a 2016 rokiem taki tryb obrało zaledwie 180 członków Kolegium. Gdyby Biden wygrał wybory prezydenckie głosami zaledwie 270 elektorów (to wymagane minimum), jeden odszczepieniec mógłby storpedować cały wynik wyborów. (AFP/ma) I mój apel do ambasadora Niemiec o to, żeby podjął w tej sprawie interwencję, ponieważ nie życzymy sobie tego rodzaju zagranicznych interwencji w proces wyborczy. Polska nie ingeruje w proces wyborczy w Niemczech. Liczymy na to, że będzie również tak samo w przypadku niemieckich interwencji w polskim procesie wyborczym. Apeluję do Co cztery lata obywatele Stanów Zjednoczonych korzystają z jednego z najpotężniejszych praw, jakie mają: z prawa głosu na Prezydenta Stanów Zjednoczonych. Chociaż w ciągu roku istnieje wiele możliwości głosowania w mniejszych lub lokalnych wyborach, te konkretne wybory dają im możliwość wyboru kandydata, który ich zdaniem będzie służył narodowi amerykańskiemu, chronił kraj i poprawiał nasz styl życia. Dzięki tym działaniom uczniowie zapoznają się z historią głosowania w Ameryce i sposobem przeprowadzania tego procesu. Wybory w Stanach Zjednoczonych Należy zachęcać uczniów do przeanalizowania swojej obecnej lub przyszłej roli w ich społeczności podczas tego rozdziału, a także do zrozumienia znaczenia i odpowiedzialności związanej z głosowaniem. Prawo głosu w kraju to wielka sprawa, a starszym uczniom dzieli zaledwie lata, by móc głosować. W tym planie lekcji uczniowie będą badać, definiować i wizualizować historię i proces wyborów w Stanach Zjednoczonych. Studenci będą mogli sprawdzić, jak zmieniały się prawa do głosowania na przestrzeni dziejów Ameryki dzięki wielu odważnym Amerykanom, którzy walczyli o równość. Studenci zapoznają się również z kontrowersyjną i czasem zagmatwaną instytucją głosowania znaną jako Kolegium Elektorów. Podstawowe pytania dotyczące wyborów w Stanach Zjednoczonych Jakie przepisy i poprawki pomogły stworzyć nasz nowoczesny system głosowania? Jak wybory lokalne wpływają na moje codzienne życie? Czym różni się głosowanie powszechne od kolegium elektorów? Dlaczego głosowanie jest dla Amerykanów tak ważnym obywatelskim obowiązkiem? Dodatkowe pomysły na wybory w Stanach Zjednoczonych Zbadaj wybory w historii Ameryki i wyobraź sobie drogę, którą podążył kandydat, aby wygrać Biały Dom. Poproś uczniów, aby stworzyli wyimaginowanego kandydata i przedstawili poglądy polityczne, na których mogliby działać. Poproś uczniów, aby utworzyli tabelę za i przeciw, która przedstawia zalety i wady kolegium elektorów. Poproś uczniów, aby utworzyli mapę pająków, która pokazuje potencjalne powody, dla których obywatele mogą nie głosować. Znajdź więcej planów lekcji i zajęć takich jak te w naszej kategorii Historia! *(Rozpocznie się 2-tygodniowy darmowy okres próbny - brak karty kredytowej) © 2022 - Clever Prototypes, LLC - Wszelkie prawa zastrzeżone. .